Kiedy Niemcy z sowiecką Rosją w 1922 roku zawarły układ w Rapallo, oburzył się cały świat, a Polska poważnie zaniepokoiła. W Warszawie obawiano się, że konsekwencją tego traktatu będzie wspólna niemiecko-radziecka polityka. Tak się zresztą stało, a owocem była agresja na Polskę. Nawet po przegranej II wojnie światowej Niemcy nie wyrzekli się ducha Rapallo, który dominuje w ich polityce do dziś i w sposób znaczący może zaszkodzić rozwojowi Trójmorza.
Niemcy mają wprawdzie status obserwatora w Trójmorzu, ale podejmują działania, aby stać się stroną tego projektu, a nawet więcej – mają ambicje, aby nadawać mu kierunek. Jednocześnie nadal ich polityka zagraniczna nacechowana jest duchem Rapallo – współpracy gospodarczej z Rosją – i to mimo totalnej kompromitacji tej polityki. Oznacza to, że gdyby rzeczywiście udało im się wejść do Trójmorza i przejąć inicjatywę (powtórzenie manewru z UE), to z pewnością albo od razu rozbiliby ten projekt, albo sparaliżowali na tyle, aby był jedynie fasadą, za którą nie kryje się żadna siła. Dlatego właściwą była decyzja premiera Mateusza Morawieckiego, który sprzeciwił się tej akcesji.
Podczas szczytu Trójmorza w Rydze zapadła decyzja o przyznaniu Ukrainie statusu partnera uczestniczącego, co w sposób oczywisty godzi w rosyjskie interesy, a także w niemiecką wizję, zgodnie z którą Ukraina należy do rosyjskiej strefy wpływów (stąd tak duży opór Berlina wobec udzielenia pomocy walczącym Ukraińcom). Niemiecko-rosyjską koncepcją jest stworzenie przestrzeni gospodarczej od Władywostoku do Lizbony, co de facto skończyłoby się podporządkowaniem całej Unii Europejskiej koncertowi tych dwóch mocarstw, a w tej koncepcji nie ma miejsca dla jakiejkolwiek inicjatywy zdolnej wzmocnić gospodarczo region Europy Środkowo-Wschodniej. I nie ma tu żadnego znaczenia, że gazociągi Nord Stream zostały wysadzone w powietrze, gdyż niemiecko-rosyjski sojusz w kwestii dominacji w Eurazji nadal istnieje. Wyraził to w sposób zupełnie jasny Dmitrij Miedwiediew już po rozpoczęciu rosyjskiej agresji na Ukrainę, a strona niemiecka nie dała sprostowania, co oznacza, że z jej strony sprawa nie straciła na aktualności, a Berlin czeka jedynie na dogodny moment, aby wrócić do starych biznesów.
Trójmorze jest zatem w o tyle trudnej sytuacji, że jeżeli zgodzi się wpuścić w swoje szeregi Niemcy, powinno spodziewać się wrogiego przejęcia. Jeżeli tego nie zrobi, władze w Berlinie i tak będą prowadziły działania na rzecz ograniczenia rozwoju tej inicjatywy, którą postrzegają jako konkurencyjną dla swojego projektu. Berlin powinien sobie uświadomić, jak wiele korzyści może uzyskać z współpracy z Trójmorzem, którego kraje są głównymi partnerami handlowymi Niemiec. Dlaczego zatem stawia na przestrzeń od Władywostoku po Lizbonę? Pocieszające jest to, że pozostając poza wspólnotą Trójmorza Niemcy mają nieco mniejszą siłę rażenia, niż gdyby byli jego członkiem.
Układ w Rapallo obejmował nie tylko niemiecko-rosyjską współpracę gospodarczą, ale i wojskową. Współczesnym Niemcom jako członkowi NATO trudno jest w sposób otwarty opowiadać się po stronie Rosji, niemniej tę wojskową współpracę widać w postaci wstrzymywania się od pomocy walczącym Ukraińcom. Wydaje się, że struktura Paktu Północnoatlantyckiego mocno uwiera Berlin i to nie od dziś – wystarczy przypomnieć wcześniejszą niesubordynację tego kraju jeżeli chodzi o ustalony poziom finansowania armii. Niemcy mają niewątpliwie poważny orzech do zgryzienia, gdyż z jednej strony najchętniej widziałyby się wraz z Rosją w dominacji Europy, a z drugiej dotychczasowe ambicje doprowadziły do spadku ich znaczenia, a wzmocnienia pozycji krajów Europy Środkowo-Wschodniej skupionych w Trójmorzu. Co więcej, nie mają również pomysłu na odbudowanie swojej pozycji, o wizerunku nie wspominając. W Berlinie widać polityczne ruchy Browna bez głębszej strategii, co również może uderzyć w Trójmorze, ponieważ Niemcy mogą uznać je – mimo tego, że kraje Trójmorza są z nimi mocno powiązane handlowo – za konkurencję i zamiast współpracować i czerpać korzyści, będą grały na jego zniszczenie. Pod tym względem Berlin jest nieobliczalny, w szczególności, że jego głównym celem jest federalizacja Unii Europejskiej pod swoją egidą, co w sposób automatyczny przekreśliłoby Trójmorze w jego obecnym kształcie.
Warto w tym momencie zauważyć, że z chwilą zakończenia procesu federalizacji UE Berlin natychmiast powróciłby do współpracy z Rosją, co w sposób oczywisty miałoby swoje konsekwencje już nie tylko dla krajów naszego regionu. Duch Rapallo stanowi zatem zagrożenie nie tylko dla Trójmorza, ale dla całej Unii Europejskiej i im szybciej to zostanie dostrzeżone, tym mniejsze będą ewentualne straty – gospodarcze, społeczne, militarne itd.